Wigilia św. Andrzeja

Przedostatni dzień listopada wlecze się po cichu. Pustka na łąkach i polach. Uschnięte brązowe ziele już takie zostanie, może śnieg je przyprószy lub przygniecie. Uszło z niego zielone życie i teraz trwa we śnie. Klika gołębi frunie po niebie, czasem kot gdzieś bezszelestnie przemknie, czasem pies zaszczeka. Robi się ciemniej.

Listopadowa łąka. 

Gołębie nad Dołami. 

Niebo między deskami. 

Ziele w listopadowym śnie. 

I już jest ten wieczór andrzejkowy, wyczekany przez panny. I już idą po zmierzchu, ciemności wiejskiej drogi rozjaśnia może już śnieg, a na pewno światło lamp lub świec i radosne głosy, śmiech. Zmierzają starym zwyczajem do karczmy, by przed jej progiem zostawić sieć z cienkiego sznurka, który parobek w nią wejdzie, będzie mężem tej, która tę sieć zostawiła. W karczmie zabawa, a w umówionej chacie wieczór magiczny, pełen wróżb i czarów, obrzędu lania wosku.

Klucz do lania wosku. 

Panny trzymają klucz nad misą z wodą, a wosk leje najstarsza obecna gospodyni, która, według swojego upodobania, leje wosk gwałtownie lub przeciwnie, wolno, wosk zastyga w bezładnej masie. Co oznacza? Widać dopiero, gdy panna weźmie do rąk swoją woskową wróżbę i uniesie ją tak, aby dawała cień na ścianie, dopiero wtedy można wróżyć. Panna obraca woskową masę w każdą stronę, by jak najwięcej z niej wyczytać. W bryle wosku ukryte są wszystkie marzenia tej młodej dziewczyny i wszystkie jej lęki, co zobaczy, zależy tylko od niej.


Natomiast „W sam dzień ś. Jędrzeja przyszedłszy po wodę do studni, zaglądają w nią, aby zobaczyć męża w zwierciadle wody” (O. Kolberg, Lubelskie, cz. 2, Kraków 1884, s.176).


Wszystkie zdjęcia: Gołąb, listopad 2019, fot. Małgorzata Daniłko. 

___________________________________________
Copyright by Gołąb nad Wisłą 2016
Wszystkie prawa zastrzeżone. Powielanie części lub całości artykułów, zdjęć i innych materiałów graficznych tylko za zgodą autorów strony.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *