Mieszkańcy Gołębia, lata 40-50 XX wieku, źródło zdjęcia: zbiory Haliny Osiak
Zapusty, kusaki i wstępna środa to czas bogaty w zwyczaje ludowe, niestety dziś już zapomniane.
Zapusty
Zapusty to ostatnie dni karnawału, czas zabawy. W Gołębiu w tłusty czwartek kawalerowie przyczepiali pannom klocki, a panny kawalerom skorupki z jajek, był to zwyczaj wyśmiewania się z młodzieży, która w mijającym właśnie karnawale nie wzięła ślubu. Klocki przyczepiano dziewczętom, które „nie chciały dźwigać ciężaru małżeństwa”, „to niech dźwigają chociaż klocki” – mówiono. Natomiast przyczepianie skorupek uważano za śmieszniejsze. Chłopcy rozsypywali w domach dziewcząt garnki z popiołem, zamalowywali im okna oraz smarowali tłuszczem krzesła.
Kusaki
Środę Popielcową poprzedzały ostatki czyli kusaki:
Mniej więcej około dwóch miesięcy po Bożem Narodzeniu, przypada znowu jakoby uroczystość, ostatek zapust, czyli jak krócej mówią: Ostatki. Są to trzy dni poprzedzające post wielki, które inaczej pospólstwo kusakami albo dniami szalonemi nazywa. Niedziela, poniedziałek i wtorek przed wstępną środą nazywają się kuse, podobno stąd, że według tradycyi ewangelicznej: diabeł kusił Chrystusa; a ponieważ wtenczas szczególniej na dobitkę zapust włościaństwo pije bez litości nad sobą, i przytem powszechnie zdarzają się przypadki, wnosi stąd, że w te dni diabeł ludzi kusić nie przestaje.
O. Kolberg, Lubelskie, cz. I, Kraków 1883, s. 113.
Na Powiślu Lubelskim istniał ciekawy zwyczaj związany z kusakami:
Na Powiślu młode chłopaki i parobczaki przebierają się natenczas, wywracając do góry futrem kożuchy, kładąc maski lub smoląc twarze węglami dla niepoznania, opasują się powrósłami, przyprawiają sobie sztuczne brody i biorą rogate czapki lub stare stusowane kapelusze, tysiączne płatają figle chodząc po wsiach od chałupy do chałupy, straszą nawet starszych, zarówno jak dzieci. Niekiedy ubierają bachusa sadzając go na beczce, którą ciągną ą na sankach i dawszy mu zamiast fajki, garnczek kwartowy osadzony na kiju, wymagają od gospodarzy możniejszych jedzenia i napitku, jakoby od swojego bożka.
O. Kolberg, Lubelskie, cz. I, Kraków 1883, s. 113-114.
W te ostatnie dni przed wstępną środą, gospodynie bardzo dokładnie szorowały i wypatrzały wszystkie garnki, łyżki oraz inne przedmioty służące do gotowania lub pieczenia i spożywania posiłków, aby nigdzie nie został żaden tłuszcz. To było przygotowanie do wielkiego postu.
Hulanki „na konopie”
Wieczorami od niedzieli aż do wtorku, gospodarze bawili się w karczmach. we wtorek o północy biły kościelne dzwony oznajmiając wstępną środę, ale mimo to zabawy nie przerywano.
Każdego zaś wieczora włościanie tańcu ją do upadłego, a z Wtorku na Środę do północy, to jest dopóty, dopóki dzwon kościelny nie ogłosi zaczęcia wielkiego postu. Przy kościołach bowiem pilnują tej godziny i w dzwon wielki na zaczęcie postu dzwonią. Nie wszyscy jednak po uderzeniu dzwonu rozchodzą się z karczmy do domu. Zostają tam jeszcze gosposie i niektórzy gospodarze; piją, tańcują, hulają „na konopie” czyli z przesądu aby im się konopie dobrze rodziły, a taka hulanka jeszcze we Środę ciągnie się prawie do południa, a czasem nawet do wieczora. Śpiewają wtenczas zaraz po uderzeniu w dzwon kościelny:
„Bywajże mi zdrów, mój raiły zapuście, cztery spery (sperki słoniny) w grochu były, a piąta w kapuście.”
O. Kolberg, Lubelskie, cz. I, Kraków 1883, s. 114.
Środa popielcowa
Dawniej była nazywana wstępną środą. Ten dzień rozpoczynał wielki post, podobnie jak dziś, ludzie uczestniczyli we Mszy Świętej:
(…) w Popielec po kościołach odbywa się tu jak wszędzie, nabożeństwo i ceremonija z popiołem, przy zasłoniętych ołtarzach, rozpoczynając czas postu, i czas rozmyślaniom religijnym o męce i śmierci Chrystusa poświęcony.
O. Kolberg, Lubelskie, cz. I, Kraków 1883, s. 114-115.
Topienie śmierci
Lubelskiem obok wiary w gusła, czary, sobótki itp. ma miejsce topienie Śmierci we środę popielcową, którą to Śmierć ze słomy lub grochowin uwinąwszy, na wózku małym obwożą po wsi, poczem w rzece lub stawie topią, albo palą.
O. Kolberg, Lubelskie, cz. I, Kraków 1883, s. 115.
Popłuczyny
W środę popielcową można było pić wódkę, był to nawet zwyczaj, który doczekał się nazwy „popłuczyny”:
Pospólstwo odprawia tak zwane popłuczyny, czyli pije po szynkowniach, jakby na ostateczne spłukanie zbytków zapustnych.
O. Kolberg, Lubelskie, cz. I, Kraków 1883, s. 115.
Post
W ostatni wtorek karnawału gospodynie gotowały jajka, to był ostatni czas na spożywanie nabiału. Post był ścisły. W niektórych wsiach lubelskich w środę popielcową spożywano tylko jeden posiłek, były to ziemniaki w mundurkach pieczone w piecu w popielniku, a do nich gnieciona cebula zalewana barszczem chlebowym. Od środy popielcowej do Wielkanocy nie wolno było używać smalcu i innych tłuszczów zwierzęcych. Gospodynie gotowały na lnianym oleju, spożywano przede wszystkim: kapustę z olejem, groch z olejem, barszcz z mąki żytniej, ziemniaki, biały suszony ser. Nie można było spożywać śmietany ani masła. Jedynie kobiety karmiące piersią mogły otrzymać od proboszcza dyspensę od nabiału. W czasie postu nie wolno było urządzać zabaw ani wesel.
Bibliografia:
- Aniela Bernatowa, Zapisy z badań terenowych, J. Petera, T. Karwicka, Lublin 1958 rok, materiały z Archiwum Działu Kultury Materialnej i Duchowej, Sekcji Etnograficznej Muzeum Lubelskiego w Lublinie.
- Stefania Kamola, Zapisy z badań terenowych, J. Petera, T. Karwicka, Lublin 1958 rok, materiały z Archiwum Działu Kultury Materialnej i Duchowej, Sekcji Etnograficznej Muzeum Lubelskiego w Lublinie.
- Oscar Kolberg, Lubelskie, cz. I, Kraków 1883.
- Stefania Krukowska, Popielec i postne potrawy, Relacja świadka historii, Biblioteka Multimedialna Teatr NN, http://biblioteka.teatrnn.pl/dlibra/dlibra/docmetadata?id=49678&from=&dirids=1&ver_id=&lp=1&QI= [dostęp: 14.02.2018].