Rocznica święceń kapłańskich ks. Władysława Kłosa, Gołąb, lata 70. XX wieku, źródło zdjęcia: archiwum domowe rodziny Zamojskich.
29 kwietnia 1945 miało miejsce wyzwolenie niemieckiego obozu koncentracyjnego w Dachau, to Dzień Męczeństwa Duchowieństwa Polskiego. W obozie w Dachau był więziony ks. Władysław Kłos, pochodzący z Wólki Gołębskiej.
Rodzina ks. Władysława Kłosa
Ks. Władysław Kłos urodził się 21 września 1909 roku w Wólce Gołębskiej w wielodzietnej rodzinie Antoniego i Gabrieli Kłosów.
Akt urodzenia i chrztu ks. Władysława Kłosa, źródło grafiki: Archiwum Państwowe w Lublinie, Księgi metrykalne parafii Gołąb.
Ks. Władysław Kłos miał 4 braci (Stanisława, Andrzeja, Szczepana i Aleksandra) oraz siostrę Kazimierę.
Bracia ks. Władysława Kłosa, źródło zdjęcia: archiwum domowe rodziny Zamojskich.
Siostra ks. Władysława Kłosa, Kazimiera Stańczak z rodziną, Gołąb, lata 30. XX wieku, źródło zdjęcia: archiwum domowe rodziny Zamojskich.
Siostra ks. Władysława Kłosa, Kazimiera Stańczak zginęła 2 września 1939 roku w czasie bombardowania lotniska w Gołębiu. Na fotografii powyżej trzyma na kolanach swoje najmłodsze dziecko, ks. Witolda Stańczaka.
Wykształcenie ks. Władysława Kłosa
Ks. Władysław Kłos otrzymał wykształcenie podstawowe w szkołach w Wólce Gołębskiej i w Gołębiu. Następnie uczył się w Gimnazjum Biskupim w Lublinie, wspomnienie na ten temat opisał ks. Witold Stańczak w książce Dzieje rodzinnej parafii i kościoła pw. Wniebowzięcia NMP, św. Floriana i św. Katarzyny w Gołębiu:
Szkolnictwo po długich latach niewoli dopiero się rozwijało. Ludziom wiejskim brakowało wszelkiej orientacji co do dalszego kształcenia po szkole podstawowej. Warunki ekonomiczne wsi były w tym czasie więcej niż skromne, ale przyszedł tu z pomocą kończący w Lublinie Wyższe Seminarium Duchowne ksiądz Władysław Stańczak. Zaproponował rodzinie umieszczenie Władysława w Gimnazjum Biskupim w Lublinie, a po wyrażeniu zgody, pomógł załatwić związane z tym formalności. Rodzina Władysława podjęła niemały trud opłat za naukę i internat.
Dzieje rodzinnej parafii i kościoła pw. Wniebowzięcia NMP, św. Floriana i św. Katarzyny w Gołębiu, diecezja lubelska, oprac. Witold Stańczak TChr, Barbara Kozak, Gołąb 1999, s. 22-23.
Po ukończeniu gimnazjum, Władysław Kłos wstąpił do Szkoły Podchorążych w Równem Mazowieckiem. Czując powołanie do stanu duchownego, zdecydował się na studia na Wydziale Teologii Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego i wstąpił do Wyższego Seminarium Duchownego w Lublinie. Gdy wybuchła II wojna światowa, był na 5. roku studiów. Został wyświęcony 10 kwietnia 1940 roku.
Prymicje, jak na warunki wojenne miał uroczyste. Kazanie wygłosił ks. Józef Pajurek, wikariusz w Gołębiu. Przyjęcie w domu rodzinnym w Wólce Gołębskiej zgromadziło liczną rodzinę.
Dzieje rodzinnej parafii i kościoła pw. Wniebowzięcia NMP, św. Floriana i św. Katarzyny w Gołębiu, diecezja lubelska, oprac. Witold Stańczak TChr, Barbara Kozak, Gołąb 1999, s. 23.
Rocznica święceń kapłańskich ks. Władysława Kłosa, Gołąb, lata 70. XX wieku, źródło zdjęcia: archiwum domowe rodziny Zamojskich.
Dachau
Ks. Władysław Kłos rozpoczął pracę duszpasterską w kościele Serca Jezusowego w Szczebrzeszynie.
Niestety nie na długo, po trzech miesiącach zostaje podstępnie aresztowany przez Gestapo i osadzony najpierw w więzieniu w Lublinie, a następnie wywieziony do obozu koncentracyjnego w Sachsenhausen pod Berlinem, a niedługo potem do Dachau, gdzie jako „królik doświadczalny” przesiedział aż do wyzwolenia obozu przez wojska amerykańskie w 1945 roku.
Broszura Bankiet z okazji 35-lecia święceń kapłańskich ks. Władysława Kłosa, Nowy Jork 1975.
W obozie koncentracyjnym w Dachau ks. Władysław Kłos przebywał przez kilka lat, przeprowadzano na nim eksperymenty medyczne. W obozie przebywał z błogosławionym ks. Stanisławem Mysakowskim, o którym napisał piękne wspomnienie w liście do siostry ks. Stanisława:
Księdza Stanisława Mysakowskiego poznałem, gdy byłem w Gimnazjum Biskupim, a on był wikariuszem przy kościele Bernardynów. Spotykałem się z nim od czasu do czasu, gdy przyjeżdżał do swojego przyjaciela ks. Furmanika, który był proboszczem w Gołębiu. Już jako uczeń budowałem się jego nadzwyczajną powagą i wielką godnością kapłańską. Potem, już jako kleryk – diakon, pomagałem z kolegą w urządzaniu pielgrzymek do Częstochowy. Pomoc nasza polegała na tym, że opiekowaliśmy się pielgrzymami w czasie jazdy pociągiem i na miejscu w Częstochowie.
Po raz ostatni spotkałem się w obozie koncentracyjnym w Sachsenhausen pod Berlinem, a potem do końca naszego tam pobytu w Dachau. Nie byłem razem z ks. Stanisławem Mysakowskim na jednej izbie, ale spotykaliśmy się często okazyjnie. Nie spotkałem kapłana tak pogodzonego z losem, tak skupionego, tak ofiarnego dla współkolegów, tak zjednoczonego z Bogiem przez ciągłą modlitwę. Bóg prowadził go przez obóz drogą krzyżową, jak mało kogo. Dwa razy skazano go na karę słupka, która polega na tym, że skazanego stawiano na podwyższeniu, wiązano mu ręce z tyłu łańcuchem, potem łańcuch zaczepiano u góry, wytrącano podwyższenie z pod nóg i człowiek zawisał na własnych rękach do tyłu wykręconych. I musiał tak wisieć przez czas, na jaki go skazano, na pół, czy na godzinę. Jeżeli zemdlał, lub umarł, to go trzymano do końca kary. Po odbyciu tej kary więzień przez pewien czas nie władał rękami, tak, że trzeba było go karmić.
A potem, nie pamiętam w jakim miesiącu, przegląd zdrowotny wszystkich więźniów. Przyjechało paru esesmanów. Zasiedli przy stołach a my musieliśmy gęsiego przed nimi przechodzić. Kto był wyczerpany, słaby, lub miał jakieś małe kalectwo, to go notowano. I takich nazbierano setki. Do nich zaliczono ks. Stanisława Mysakowskiego. Wybrani cieszyli się, że może pojadą na jakieś lżejsze prace, pod dachem i siedzące. Tymczasem ich wszystkich przeznaczono do komór gazowych. Co pewien czas raniutko zajeżdżały samochody, kazali im się ubrać, nic ze sobą nie brać i wieziono ich do komór gazowych, które były w pobliżu Dachau. A zawiadamiając rodziny każdemu podawali jakąś wymyśloną chorobę, na którą umarł. Był on prawdziwym męczennikiem. Jego postawa kapłańska, jego głęboka wiara, jego ciągłe skupienie, jego modlitwy, jego ofiarność dla współwięźniów, jego poddanie się woli Bożej budowała jego kolegów księży współwięźniów.
Ks. Władysław Kłos, List współwięźnia do prof. Heleny Mysakowskiej, siostry ks. Stanisława. Buffalo N.Y., 21 stycznia 1981 roku, Świadectwa o bł. ks. Stanisławie Mysakowskim, http://www.wojslawice.kuria.lublin.pl/index.php/bl-ks-mysakowski/swiadectwa.
Praca wśród Polonii
Ks. Władysław Kłos wyjechał do Stanów Zjednoczonych w 1950 roku. Od 1952 roku pracował jako wikary w różnych parafiach diecezji Buffalowskiej. Był znany i ceniony za swoją pracę duszpasterską, podniosłe kazania w czasie świąt patriotycznych, za pracę wśród Polonii, za współpracę z licznymi organizacjami społecznymi. Dbał o przekazywanie mowy i zwyczajów młodzieży polonijnej.
Ks. Władysław Kłos bardzo często spędzał wakacje w Polsce, odwiedzał rodzinną Wólkę Gołębską i Gołąb. W pamięci rodziny zapisał się jako bardzo skromny kapłan, przez lata przyjeżdżający do kraju w tym samym płaszczu i kapeluszu. Zawsze odpisywał na listy, odpowiadał na prośby i wysyłał kartki z życzeniami świątecznymi. Troszczył się o swoich bliskich i był bardzo związany z rodzinną parafią.
Ks. Władysław Kłos zmarł 25 stycznia 2005 roku, został pochowany na cmentarzu parafialnym w Gołębiu.
Opracowała Małgorzata Daniłko
Bibliografia:
- Ks. Władysław Kłos, List współwięźnia do prof. Heleny Mysakowskiej, siostry ks. Stanisława. Buffalo N.Y., 21 stycznia 1981 roku, Świadectwa o bł. ks. Stanisławie Mysakowskim, http://www.wojslawice.kuria.lublin.pl/index.php/bl-ks-mysakowski/swiadectwa, [dostęp: 29.04.2017].
- Akt urodzenia i chrztu ks. Władysława Kłosa, Księgi metrykalne parafii Gołąb, Archiwum Państwowe w Lublinie.
- Broszura Bankiet z okazji 35-lecia święceń kapłańskich ks. Władysława Kłosa, Nowy Jork 1975.
- Dzieje rodzinnej parafii i kościoła pw. Wniebowzięcia NMP, św. Floriana i św. Katarzyny w Gołębiu, diecezja lubelska, oprac. Witold Stańczak TChr, Barbara Kozak, Gołąb 1999, s. 22-23.